• 1
  • 2
  • 3
  • 5
  • 6
  • 7
  • 9

Uwaga

Demokracja

Nasza załoga rozrosła się.

Spotkaliśmy ją wieczorem. Stała na poboczu drogi w Etiopii, jakieś 100 kilometrów od granicy.  Jej spojrzenie zmuszało do reakcji. Nie umieliśmy obojętnie przejechać obok niej.

Jej życie dotąd nie było usłane różami. Gdyby nie my – prawdopodobnie długo by nie potrwało. Dlatego zatrzymaliśmy całą kolumnę GloBall. Jacek poszedł rozmawiać z mężczyznami, którzy ją trzymali.

Po kilku minutach negocjacji, wspartych garścią etiopskich pieniędzy – była wolna.

Zabraliśmy ją do samochodu. Nie mogła tu zostać. Na pewno by ją zabili. To nie jest bezpieczny kraj dla takich, jak ona.

Teraz jedzie z nami. Powoli przyzwyczaja się do naszego, dziwnego dla niej towarzystwa. Dojechaliśmy do Addis Abeby. Ona pierwszy raz w życiu widzi miasto. Spogląda na świat ciekawie, przekrzywiając śmiesznie swoją małą główkę.

To kura.

Daliśmy jej na imię „Demokracja”. To znaczy, nie daliśmy. Po prostu nikt nie miał pomysłu na imię, a ktoś rzucił krótko pomysłem na metodę wyboru imienia. Padło hasło: „Demokracja?”… Głosowania nie było, bo nikt nie miał żadnych innych propozycji… no i tak już zostało.

To znaczy, nie do końca zostało. Dyskusja, co stanie się z „Demokracją” trwała do późnych godzin nocnych. Początkowo mieliśmy wobec niej krwiożercze zamiary, ale dość szybko wszyscy zaczęli ją lubić. Bolo zaproponował, żeby poczekać do rana. Jak Demokracja zniesie jakieś jajko, to będzie żyć.

Demokracja jajek nie zniosła, ale za to o 4 rano zaczęła piać :)

Tym samym nasza kura została przemianowana na „Demokratora”.

Nikt nie miał serca zrobić Demokratorkowi krzywdy, więc ruszył z nami w drogę, przywiązując się dosłownie i w przenośni do projektu GloBall.

Od wielu dni Demokrator nie musi już być przywiązywany za nogę do samochodu. Jest teraz kogutem światowym. Właśnie przekroczył granicę Etiopii z Sudanem, więc jest  kogutem transgranicznym, wyjątkowym, przemieszczającym się, promującym tolerancję i bardzo oswojonym.

A my mamy teraz własnego strażnika.

Żywy budzik codziennie od czwartej nad ranem pieje przeraźliwie z dachu Land Rover’a, a czasem koncertuje w jego wnętrzu.

Dziwaczny Towarzysz podróży, któremu uwielbiamy sypać ziarno na postojach.

Demokrator to pierwszy na świecie kogut rasy wędrownej – Nomadic Chicken.

Budzi wiele emocji, gdy ludzie widzą go w terenówce jak, rozparty wygodnie między Bolem
i Tomkiem, gdacze czule do swojego wybawcy i ojczyma – Jacka Pniewskiego.

Demokrator zabawia naszych autostopowych gości…

Demokrator dzień w dzień dzielnie ogłasza, że nadciąga GloBall.

Jego pianie od rana porządkuje nasze życie.

Mówi się, że najgorszym pomysłem na organizację życia społecznego na świecie jest DEMOKRACJA - choć ponoć nikt jeszcze nie wymyślił lepszego. My wieziemy jej udoskonaloną wersję.

Oto przed Wami:


DEMOKRATOR

Dodatkowe informacje