• 1
  • 2
  • 3
  • 5
  • 6
  • 7
  • 9

Uwaga

Make Love Not War!

W Latrun stoi kilkaset czołgów. Niedaleko stąd mieszczą się bazy dwóch izraelskich brygad pancernych – ale tam nikogo nie wpuszczają. Natomiast tutaj wejść może każdy. By poznać jedną z wersji wydarzeń, jedną z twarzy historii tego kraju.



Gdy pod koniec drugiej wojny światowej do Palestyny ciągnęły kolejne tysiące żydowskich osadników, które  budowały podwaliny przyszłego państwa Izrael, atmosfera dookoła Ziemi Świętej mocno się zagęszczała.

Z jednej strony ocaleli Żydzi szukali miejsca do życia. Wracali więc tu, skąd dawno temu zaczęli wędrować w świat.

Z drugiej strony nie było tu zbyt wiele wolnego miejsca – od setek lat te terytoria zamieszkiwali Palestyńczycy, którzy w latach 40-tych stanowili na tych ziemiach większość.


Sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać. Zdeterminowany naród żydowski nie był już społeczeństwem biernego oporu i pogodzenia się z losem. Stał się społecznością wojowników, zmotywowanych i zdecydowanych, by raz na zawsze zabezpieczyć przyszłość następnym pokoleniom.

Ówczesna Palestyna była administracyjnie ziemią niczyją. Brytyjczycy, wycofujący się z chwilowo powierzonego im terytorium mandatowego, nie panowali już nad sytuacją. Rozpoczęła się pierwsza wojna o Izrael – wojna o niepodległość.

Z jednej strony toczyły ją załogi pierwszych kibuców, żydowskich, samowystarczalnych farm-fortec, bojówki, oddziały partyzanckie Haganah, Irgun i Lehi - w trakcie wojny przekształcające się w regularną armię powstającego właśnie państwa. Z drugiej, pospolite ruszenie broniących swojej ziemi Palestyńczyków, wspieranych na różne sposoby przez wszystkie państwa ościenne i jordańską formację, zwaną Legion.

Tu właśnie w Latrun, nad strategiczną drogą do Jerozolimy, stoi stary angielski fort, wokół którego toczyły się długie i zażarte walki. Ostatecznie zwyciężyła świeżo narodzona armia izraelska, nazwana przez Davida Ben-Guriona w 1948 roku IDF  - Israel Defense Forces.

Była to nazwa przemyślana nie tylko propagandowo. Jak pokazała później historia, obrona Izraela,  jak zaczęła się w dniu jego powstania, nigdy już się nie skończyła.

W ostatecznym rozrachunku wojna to wojna, zawsze jest zła. Kolejne konflikty weryfikowały sposób myślenia świata o Palestynie i Izraelu, kolejne wojny komplikowały od początku niełatwą rzeczywistość. Dziś nikt już nie umie rozsądzić racji stron, nikt już nawet nie próbuje tego robić. Po ponad 64 latach ciągłej wojny nikt już nie pamięta czasów pokoju.

Po wojnie o niepodległość nastąpiły następne. Oficjalnie armia izraelska wzięła dotąd udział w 16 konfliktach zbrojnych, co oznacza, że walczy już ponad 50 lat... Co prawda dziś Izrael ma otwarte granice z Jordanią i Egiptem, podpisane traktaty pokojowe z tymi państwami, ale wciąż trwa wojna z Libanem, Syrią, trwają intifady, walki wewnętrzne z bojownikami o wolność Palestyny i wielka, nieustająca wojna z całym prawie światem arabskim – na szczęście często bardziej propagandowa, niż militarna.

Arabskie społeczności i kraje otaczające Izrael ze wszystkich stron, nie mogły znieść stanu rzeczy, jaki wytworzył rok 1948. Wojny zostały uznane za jedyne dobre rozwiązanie problemu.

Niestety, nie wszystkie te konflikty działy się w mediach i na papierze. W 1967 roku wybuchła Wojna Sześciodniowa, która nie ma precedensu w historii. W ciągu zaledwie tygodnia Izrael został zaatakowany przez prawie wszystkie państwa arabskie, co zakończyło się całkowitym pogromem armii, idących na Tel Aviv pod jakże znanymi hasłami „totalnej dezintegracji narodu żydowskiego”.  Na półwyspie Synaj doszło do największej od czasów II wojny światowej bitwy pancernej, w której wzięło udział ponad 1 000 czołgów. Wiele z nich oglądać dziś możemy w Latrun. Jest to niezwykły przegląd wojennego sprzętu z całego świata, dający pojęcie, kto komu i jak pomagał, grając w swoją, oddzielną grę. Radzieckie, amerykańskie, francuskie, angielskie, a nawet niemieckie(!) czołgi zdobyte lub użyte w tych wojnach zajmują dziś całe hektary dookoła starej fortecy.

Dziś muzeum dla jednych jest punktem werbunkowym armii izraelskiej, dla innych – smutnym wspomnieniem po dziesięcioleciach wojen, które zniszczyły życie setek tysięcy mieszkańców Ziemi Świętej. W Izraelu w wojsku służą prawie wszyscy mieszkańcy kraju. Wszystkie kobiety i wszyscy mężczyźni. Mały kraj potrafi w 72 godziny postawić pod bronią 640.000 świetnie wyszkolonych żołnierzy. By zniwelować różnice demograficzne i zwiększyć szanse na przetrwanie na niewielkiej powierzchni Izraela stacjonują 33 brygady pancerne. Mniej więcej tyle, ile łącznie mają Syria, Jordania i Egipt… To jednak nie wystarczyło, by 7 milionów obywateli czuło się bezpiecznie wobec kilkuset milionów Arabów, mieszkających w najbliższej okolicy. Dlatego Izrael ma jeszcze w zanadrzu prawie 500 głowic nuklearnych, do których posiadania nigdy zresztą oficjalnie się nie przyznał.

Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.  Nie ma innego wyjścia, jak wierzyć w to, że ta prosta prawda w końcu okaże się prawdziwą i tutaj. Zwyczajnie nie ma sensu negować prawa do życia kogokolwiek w tym rejonie świata. Jedynym wyjściem jest pójść na obustronne ustępstwa, podpisać porozumienia pokojowe i wspólnie żyć dalej, modląc się do swoich bogów i szanując cudzych.

Dodatkowe informacje